sobota, 9 czerwca 2012

Rozdział 18, część I


  Otaczające z trzech stron wodospady szemrały cicho. Jednakże, gdy okazało się, że informacje nie docierają, postanowiły komunikować się ze sobą znacznie głośniej. Przekrzykując się nawzajem, stworzyły zagłuszającą każdy inny dźwięk muzykę.
Woda spływała z niewiarygodną prędkością, pieniąc się, tworząc kłęby pary. Czynniki te dodawały całemu miejscu uroku. Lecz dopiero, kiedy podziwiający zerknął w dół, dostrzegał, z jaką mocą strumienie przezroczystej cieczy uderzają o spiczaste kamienie, jak maleńkie krople odbijają się o szare skały. Wówczas zauważało się niebezpieczeństwo ukryte pod skorupą piękna i niezwykłości.
Lea jeszcze nigdy nie widziała prawdziwego wodospadu. A teraz mogła się przyglądać aż trzem! Ze skupieniem obserwowała kształty powstające z pieniącej się wody. Ileż razy odnosiła wrażenie, iż widzi coś, co przypominało grzywę konia, syrenę. Szum potężnych cudów natury przyjemnie muskał uszy dziewczyny. Miała ochotę rzucić się w tą przepaść i razem z wodą beztrosko spłynąć, nie martwiąc się tym, co czeka na końcu podróży. Trzy wodospady wywoływały w niej uczucie wolności, rzadko zaznawanej lekkości.
- Lea!
Odeszła ze smutkiem i lekkim rozdrażnieniem.
Zespół w pełnym składzie wraz z Ilią stał na szczycie skały. Całą powierzchnię zajmowały wyłącznie brunatne skały, a gdzieniegdzie rosły karłowate, pozbawione właściwego roślinie piękna krzewy. Obszar bardziej przypominał pustynię aniżeli teren zielony. Przed całkowitym wyłączeniem tego miejsca z listy urokliwych zakątków czy też najlepszych wytworów natury, ratowały je trzy potężne wodospady o zadziwiającej sile przyciągania wzroku. Jedyny fakt, nad którym zespół Członków Rady zastanawiał się niemalże podczas całego pobytu na tym obszarze, był taki, iż jaki to możliwie, że szum ogromnych zbiorników wodnych słyszało się dopiero po wejściu na górę.
Mikołaj stał ze skrzyżowanymi rękoma, czekając aż idiotyczne spotkanie wreszcie się skończy. Członkowie Rady przysłali go tu wraz z Wiosną, bo gdyby zmienił zdanie… Poza tym pełnił również funkcję pomocnika, którą Ilia taktownie wykorzystywała bardzo rzadko, tylko w szczególnych sytuacjach.
Jednak bruneta nie denerwowało bezcelowe sterczenie i marnowanie czasu, a hałasujące wodospady. Zacisnął palce na własnych ramionach. Celowo mu nie powiedzieli. Mimo wszystko traktowali go jak intruza. Jak kogoś, kto wymagał szczególnej obserwacji. Nie ufali mu, pomimo że starał się najrzetelniej wykonywać ich żałosne polecenia. Gdy dotknął tematu Zimy, zręcznie go ominęli, ponieważ się bali. Unikali rozmów o Hekate, bo obawiali się, iż zdradzą. Zdradzą, zdawać by się mogło, dość nieistotny szczegół, który zawierał informacje dotyczące siedziby bogini. Zapomnieli jednak, iż Mikołaj był sprytny i wiedział więcej niż podejrzewali. Teraz także odkrył prawdę, tylko dzięki odpowiedniemu łączeniu elementów. Królestwo Zimy znajdowało się tuż obok zakwaterowania Członków Rady, a on stał niedaleko wejścia. Według podań ludności, aby dostać się do kryjówki bogini, należało skoczyć w miejsce, w którym łączyły się wody trzech wodospadów.
A może i Członkowie nie byli tacy głupi? Będąc tak blisko Hekate, mogli obserwować jej gości, być czujnymi na jej działania. Brunet z impetem kopnął leżący niedaleko kamień, który wpadłszy do wody, nie wywołał żadnego dźwięku. W takim razie Rada mogła też wiedzieć czy Mikołaj nie miał zamiaru się do niej wybrać. A jeśli już by spróbował, zapewne szybko powstrzymaliby go przed tym. Zaczął krążyć w kółko, co jakiś czas drapiąc się w podbródek. Co pomogłoby dostać mu się do siedziby Pory Roku? Przecież nie mógł poddać się tak łatwo!
Od kilku dni Wiosna sprawdzała zespół Członków Rady. Podawała przykłady niebezpieczeństwa, rozpoczynając na zwykłych upadkach, potknięciach, niezauważaniu wystających gałęzie, a finalizując na uleganiu pokusom takim jak: kradzież, morderstwo, zemsta. Bogini pragnęła przygotować całą trójkę, jak najlepiej. Z tej przyczyny robiła im różne, głównie praktyczne testy, poddawała próbom, czego grupa zazwyczaj nie była świadoma. Ilia chciała nie tylko się przekonać czy sobie poradzą, ale też pokazać czekającym na moc, jak może zmienić się ich życie. Uważałaby się za bardzo nierozsądną i nie odpowiedzialną, gdyby oddała nadprzyrodzoną siłę w ręce osób niewierzących w swoją szlachetność i twardą stronę duszy. Codziennie męczyła zespół ćwiczeniami relaksującymi, pomagającymi na koncentracje, uczyła niczym dzieci zasad prawidłowego zachowania.  
Po tygodniu całodniowych treningów Ilia uznała, że może bezproblemowo obdarzyć siłą Leę, Ritę i Gracka. To czy podołają zadaniu zależało już wyłącznie od nich. Mela nie chciała otrzymać mocy. Posiadała własne zdolności, toteż nowe umiejętności byłyby dla niej zbędne, a Rada nie fatygowała się, aby wyjaśnić Sininen, że i tak nie zgodziliby się na obdarowanie jej magią. Dziewczyna stała obok znudzonego Mikołaja i przyglądała się pozostałym.
Wiatr, co jakiś czas potrząsał rudymi warkoczami Rity lub bawił się lokami Lei. Zdarzało mu się nawet popodziwiać kolorowe włosy Gracka. Innym razem pragnął zbliżyć się do niebezpiecznych wodospadów, aczkolwiek uciekał pospiesznie, poczuwszy ich potęgę. Oddalając się od tego miejsca, wpadał na karłowate krzewy i inne rośliny, które swoją brzydotą wprawiały go w przerażenie.  
Blade słońce, co chwila kryło się za gromadą szarych chmur, by za chwilę ponownie oświetlić brunatną ziemię. Można by przypuszczać, że ognista kula chciała wesprzeć oczekujących na moc. Nie umiała jednak znaleźć odpowiednich słow. Gdy wydawało się jej, że wymyśliła coś stosownego, w ciągu kilka sekund zmieniała zdanie i zawstydzona znikała za siwymi obłokami. 
Lea z niecierpliwością charakterystyczną dla dziecka wyczekiwała nadejścia decydującego momentu. Nie cieszyła się z tego, iż stanie się kimś wyjątkowym, innym, różnym od reszty, Upajała się myślą, że w końcu zdoła się skontaktować z Maksymilianem. Nie posiadała stu procentowej pewności, ale bardzo w to wierzyła. Gdyby się jej udało, nareszcie byłaby do czegoś przydatna. Nie musiałaby być tak bardzo zależna od Rady.
- Po uzyskaniu mocy czeka was kolejna seria długich ćwiczeń – upominała Ilia.
- Myślisz, że sobie poradzą?- Odezwała się Mela, obserwując dokładnie Leę, Gracka i Ritę. Mikołaj nie miał ochoty na rozmowę, aczkolwiek nie chciał zniechęcać do siebie Sininen. Również spojrzał w stronę ćwiczących. Pytanie Amelii wydawało się banalne, a jednak Mikołaj, będąc obecny na każdym treningu, nigdy o tym nie pomyślał.    
- Każdy z nich ma swój oryginalny charakter – zaczął, sam analizując dokładnie swoje słowa. – I uważam, że dzięki temu dadzą radę.
Mela zmrużyła oczy i natarczywie przyglądała się Grackowi jakby próbowała dostrzec w nim coś, co mogłoby umknąć nieuważnemu obserwatorowi.
- Nie rozumiem- oznajmiła wreszcie, nieco zrezygnowana.
Brunet uśmiechnął się.
- Rita ma twardy charakter i nie pozwoli zrównać się z ziemią. Lea jest silna i jeśli postawi na swoim, nic jej nie powstrzyma. Natomiast Gracek jest taki zakręcony, że nawet nie zauważy kiedy coś lub ktoś będzie go chciał sprowadzić na złą drogę – wyjaśnił.
I dopiero, gdy z jego ust padło ostatnie słowo, chłopak zorientował się, jak dobrze zdążył poznać tych ludzi. Potrafił przewidzieć ich każdy ruch…
Sininen kiwnęła głową i zajęła się dalszym obserwowaniem.
Tymczasem Ilia kończyła ćwiczenia przed obdarzeniem wybranych mocą . Pozostała jeszcze Lea. Zadanie polegało na tym, by obronić się przed pokusą, którą Wiosna wytwarzała w czyimś umyśle. Pora roku nie wiedziała, z czym zmierzają się jej uczniowie, ale znała wynik walki. Nikt, prócz właściciela wyobraźni, nie był w stanie ujrzeć, jaki obraz powstaje w jego głowie, jakie pragnienia lub obawy zostają odzwierciedlane.
Lea wzięła głęboki oddech. Była to jedna z najcięższych prób. Niewiadomo skąd pojawiała się nieodparta chęć dotknięcia tej wizji, którą powinno omijać się, nawet nie zerknąwszy na nią okiem. A mimo to każdy uczestnik zawsze robił krok w lewo i obserwujący z napięciem czekali, kiedy osoba zmieni tor ruchu. Nie sposób było oprzeć się złemu obrazowi. Pragnęło się zobaczyć wszystko, a spodziewać się można było najgorszego.
Lea kiwnęła głową, oznajmiając tym samym, iż była gotowa. Wiosna wyciągnęła ręce, dzięki czemu otoczyła ją delikatną mgiełką, niewidzialną dla pozostałych. Brunetka jeszcze raz odetchnęła, starając się, by powietrze z jej płuc uchodziło bardzo powoli.
Z zamazanych okienek zaczęły powstawać obrazy. Lea zmrużyła oczy. Mgła oplątywała jej ciało niczym żmija. Przebiegle i niemalże nieodczuwalnie muskała jej szyję i brunetka odnosiła wrażenie, iż za chwilę zaciśnie pętlę. Wzmogła się jej czujność. Wizję atakowały z różnych stron, dlatego wolała być przygotowana.
Pozbyła się wszelkich emocje. Będąc agentką, nauczyła się myśleć o „niczym”, co w rzeczywistości oznaczało zastanawianie się nad rozmaitymi, nieistotnymi rzeczami, byleby niedotyczącymi aktualnej sprawy.
I nagle Lea upadła, rażona nie siłą wizji, a ich liczbą.  Jeszcze nie spotkała się z takim ogromem. Najczęściej krążyły wokół niej niewielkie ilości obrazów – trzy, maksymalnie pięć. Teraz wirowało ich mnóstwo, niektóre nawet się na siebie nakładały. Lea nie potrafiła się skupić na żadnym z nich. Kolory raziły ją w oczy, sceny rozmazywały się, nawet po dokładnej analizie, przy skupieniu, nie nabierały ostrości. Zaczęła machać rękoma, łudząc się, że dzięki temu uwolni się od natrętnych projekcji. Niestety one napierały wciąż z taką samą mocą. Lea cofnęła się do tyłu.
- Nie wychodź z mgły! Wybierz! - Dobiegł ją stanowczy głos wiosny. Dziewczyna nie chciała sprzeciwiać się rozkazowi, lecz nie umiała kontrolować własnej woli. Straciła panowanie nad wszystkim. Zamykając oczy, ponownie weszła w głąb wizyjnego wiru. Obrazy krążyły obok niej, aczkolwiek nie dotykały brunetki. Jednak dziewczynie zdawało się, iż popychają ją ,trącają niby „przypadkiem”, narzucają swoje racje, tyranizują.
Lea potrząsnęła głową. I ona im na to pozwalała! Ta, która posiadała dwa życia? Ta, która mogła dzięki temu uzyskać większą moc niż inni? Pozwalała na manipulowanie sobą wytworom własnego umysłu? Westchnęła. Traciła swoją wewnętrzną siłę. Bała się nawet zwykłego skrzypnięcia drzwi, była zbyt wrażliwa. Musiała wziąć się w garść. W końcu na razie wszystko szło po jej myśli, nie mogła tego zepsuć. Zacisnęła pięści. W jej oczach pojawił się dotąd niedostrzegalny błysk. Błysk osoby gotowej na wszystko – zarówno na zwykły skok na bungee, jak i spotkanie ze śmiercią. Błysk, który ukazywał wnętrze – uśpiony wulkan, powoli budzący upór i stanowczość, a także ryzyko. Jaka była naprawdę ta niepozorna dziewczyna z burzą brązowych loków?
Lea rozejrzała się i jak gdyby pod wpływem jej ostrego wzroku wizje poukładały się niczym dzieła sztuki w muzeum. Dziewczyna wyprostowała się i ruszyła wzdłuż powstałej alejki. Drażniło ją jej głośne bicie serca, które zakłócało harmonię, a w otaczającej pustce zdawało się być wyraźniejsze niż w rzeczywistości. Brunetka skrzyżowała ręce na piersi. Nie wiadomo czy zrobiła to, aby wywrzeć wrażenie na pozbawionych uczuć i rozumu obrazach, czy też, aby dodać sobie otuchy, pozorować pewność siebie, którą tak bardzo pragnęłoby się w tej chwili odczuwać.
Przyjrzała się pierwszemu obrazowi. Cofnęła się gwałtownie, serce zabiło szybciej i mocniej, w głowie pojawił się zagłuszający szum. Dziewczyna przymknęła powieki, wmawiając sobie, iż to tylko jej nierzeczywiste odzwierciedlenie pragnienia. Wiedziała, że nie powinna wybierać tego obrazu, mimo że o tym marzyła od pojawienia się w siedzibie Członków Rady. Nie na to liczyła Ilia. Pobiegła w innym kierunku, ponieważ obawiała się, iż jakaś niewidzialna siła, działająca wbrew jej woli, może spowodować, iż brunetka uczyni coś, czego nie zamierzała. Oddaliła się, pozostawiając za sobą Maksymiliana wyciągającego ku niej dłoń.
Kolejna wizja okazała się jeszcze większym wplątaniem w sidła złośliwego pająka, który z zadziwiającą lekkością tworzył delikatną pajęczynę w celu zdobycia pokarmu. Lea czuła się niczym schwytana mucha – chciała uciec, ale nie mogła. Dziewczyna wpatrywała się w niewyraźną, niemalże przezroczystą projekcję ze ściągniętymi brwiami. Nie sądziła, że taka myśl jeszcze zanieczyszczała jej umysł. Wydawało jej się, iż już dawno pozbyła się tego irracjonalnego pragnienia. Przed nią ukazywał się widok leżącego na trawie Mikołaja z przerażonym, a jednocześnie błagalnym wyrazem twarzy, a Lea stała obok niego z mieczem ułożonym tuż obok jego serca. Kiedyś obraz zrozpaczonego i skruszonego bruneta zaglądał do każdego z jej snów. Wyobrażała sobie najgorsze tortury, którymi zamierzała męczyć chłopaka. Potem nadarzyła się okazja do spełnienia zamierzonych planów, aczkolwiek w głowie dziewczyny zakiełkował inny pomysł. Znacznie efektywniejszy i dojrzalszy, toteż rozwijał się szybko i Lea skupiła na nim całą swoją uwagę. To także była zemsta, ale inna, nieco bardziej przemyślana, mniej spontaniczna i dziecinna, nie kierowana wyłącznie zaślepiającymi uczuciami. Jednak czy na pewno wyzbyła się tych wszystkich emocji, które targając nią, doprowadzały ją do szaleństwa? Czy potrafiła wybaczyć niektóre niesprawiedliwe względem niej uczynki? Przecież ten chłopak znał jej przeszłość, którą ona pamiętała jako czarną plamę! Jej życie zaczęło się od momentu, w którym niewiadomo, z jakich przyczyn wylądowała na chropowatym asfalcie! I brunet nie miał zamiaru powiedzieć jej, z jakiego powodu tak się stało. Zazwyczaj po prostu omijał temat lub uświadamiał Lei, że obiecał zdradzić tajemnice dopiero po wykonaniu zadania. A ona wcale nie chciała go spełnić! Czy tym samym przekreślała swoje szanse na uzyskanie prawdziwych informacji? I nagle wszystkie przyprawiające dziewczynę o wypieki na policzkach uczucia powróciły. Wydawało się, że były doskonale przygotowane na ponowne ukazanie się. Koniec! Nie będzie zachowywać się jak dorosła! Po co? Gwałtowna, spontaniczna zemsta może się okazać dotkliwsza i skuteczniejsza! Niech ten egoistyczny „potworek” w końcu zrozumie, co to życie w niewiedzy i kłamstwach, niech to odczuje, ale bez żadnych ulg! Bo niby dlaczego miałaby żałować? Bo kiedyś był dla niej miły? Co z tego, skoro cały czas starannie oklejał jej rany oszustwami? Co on sobie wyobrażał? Myślał, że, ot tak, przeniesie ją do innego świata, a ona mu będzie za to dziękować? Uważał, że nie będzie oczekiwała odpowiedzi na pytania, które wręcz same cisnęły się na usta?
Zrobiła jeden krok w stronę wizji.
Mylił się.
Kolejny krok.
Nie, z nią nie będzie tak ławo, jak mu się zdawało.
Następny ruch. 
Popełnił błąd. Skazał samego siebie na porażkę.
Lea koniuszkami placów niemalże dotykała drgającego obrazu.
- Co zrobisz Mikołaju, jeśli dojdzie do sytuacji, w której to Ty będziesz musiał mnie błagać? Zastanów się, bo uwierz, już wiem, co to brak litości – wyszeptała prawie niesłyszalnie. Potem odwróciła głowę i cofnęła rękę. Westchnęła. Jednak na razie musiała jeszcze zaczekać. Odeszła, szukając projekcji z Członkami Rady. Gdy ją znalazła, szybko, aczkolwiek niechętnie zanurzyła w niej dłoń, wracając dzięki temu do reszty kandydatów.
Usłyszawszy, iż zadanie zostało zaliczone, poczuła dumę. Zdołała oprzeć się dwóm próbom, które przedstawiały coś, do czego z całych sił starała się dojść. Widząc takie możliwość obok siebie, zapominało się o sztuczności wizji. A mimo to Lea potrafiła odrzucić kuszące pod każdym względem propozycje. Zazwyczaj tego typu ćwiczenia kończyły się oblaniem. Brunetka pamiętała ich pierwsze spotkanie z Ilią. Rita dotykała kilka obrazów naraz, ale do żadnego nie weszła, Lea nabrała się na sztuczki magii od razu, natomiast Gracek będąc już wewnątrz, oznajmił głośno, iż się wycofuje. Z kolejnymi dniami było coraz lepiej, aczkolwiek zawsze zdarzały się jakiś wpadki. Dziś Lea po raz pierwszy wykonała to ćwiczenie bezbłędnie i dzięki temu nareszcie poczuła, że była gotowa na przyjęcie mocy.
Poza tym, czemu miałabym rezygnować? Nie miała żadnych planów na przyszłość. Nie miała pojęcia, jak mogłaby ta przyszłość wyglądać. Nawet nie potrafiła jej sobie wyobrazić.
Rada Członków dawała wszystkim wolną rękę. Każdy domyślał się, iż nie chodziło o to, że martwili się o swoich podopiecznych, a o konsekwencje. Jeśli ktoś przeceniałby swoje możliwości, obdarowanie takiej osoby z pewnością nie skończyłoby się szczęśliwie. Z tego powody Członkowie woleli unikać negatywnych skutków i to z kolei zmuszało ich do podjęcia decyzji o prawie do samodzielnego wyboru. Mimo wszystko na przygotowujących się ciążyła pewna presja. W końcu Rada bardziej preferowała naciśnięcie przez trójkę zielonego światła, a skoro oni „pracowali” właśnie dla Członków… Potem jednak odzywał się zdrowy rozsądek. Dali wolną rękę – ich strata. Trzyosobowa grupa mogła to wykorzystać w dowolny sposób.
Rita, Gracek i Lea niemalże codziennie rozmyślali nad przeznaczonym dla nich darem. Rozstrzygali wszystkie prawdopodobne korzyści i nieprzyjemne konsekwencje. Kiedyś, gdy Ilia wraz z Mikołajem i Amelią odeszli, oni zostali na miejscu treningu.
Wodospady szemrały wtedy jakby trochę ciszej, a ich melodia zdawała się jeszcze bardziej kojąca. Najwidoczniej olbrzymie cudy natury ujrzawszy zmęczone twarze po całodniowym wysiłku, postanowiły umilić im wieczorny odpoczynek. Były niczym najmilsza kołysanka – wydawało się, że delikatne muskały uszy, rozluźniały mięśnie… Wystarczyło tylko zamknąć oczy, aby zapomnieć o dręczących problemach, aby poddać się błogiemu stanowi, zawisnąć pomiędzy rzeczywistością a światem wyobraźni, stworzonym przez nas na potrzebę posiadania własnego raju.
Ciemne niebo hipnotyzowało swoja niekończącą się czernią, głębią, do której chciałoby się zajrzeć, lecz sklepienie broniło zawzięcie swojej tajemnicy i pochłaniało każdego, kto odważył się spróbować go dotknąć. Być może nie chciało, żeby ten ktoś zorientował się, iż migoczące na szacie punkciki to nie drogocenne kamienie? Bo skąd tak zajęte ciągłą zmianą wyglądu mogło zauważyć, że wścibscy ludzie już dawno o tym wiedzieli?
Lea leżała na plecach na chłodnej ziemi i wpatrywała się w gwiazdy. Gdy poruszyła ręką, odniosła wrażenie, że jej ruch był spowolniony, a jednocześnie tak lekki, iż przez chwilę zastanawiała się czy na pewno uniosła   dłoń. Te palce, łokcie… Niedługo miały posiadać w sobie moc… Magię… Fascynującą, a zarazem niosącą za sobą poważne niebezpieczeństwa.
- Boicie się? – Zwróciła się do dwojga członków zespołu, nie bardzo licząc na ich odpowiedź.
- Niby czego? – Spytała retorycznie Rita. – Nie obawiam się swojego upierdliwego „ja”. Wystarczy przebywać w towarzystwie Mikołaja, żeby się uodpornić – zadrwiła. Rudowłosa podniosła się i przyjrzała reszcie. Może chciała zobaczyć wyraz ich twarzy, a może przenikliwe zimno bijące od skalnego podłoża stało się nie do zniesienia?
- Kurka no, a ja to się jakby, kurka, stracham – odezwał się cicho Gracek, lecz po chwili się ożywił. – No bo wyobraźcie sobie, nie, że wytrzeszczacie rano oczyska, tacy nieogarnięci jeszcze, bo słońce dopiero sobie leniwie wyłazi. Koszmarek, nie? Ale luzik, dajesz rade, wstajesz, no i spoczko, nie? A tu nagle buuu! – Zawył, a obydwie dziewczyny mimowolnie drgnęły. – Lukasz w lustro, a tu masz! Obok ciebie zajmuje miejscówkę jakiś niedorozwój. I sobie myślisz: co jest, no nie? Ale to nie dość suprajsów! Bo ten ziomek z wyszczerzem na pyszczku to twój klon! I nagle ogarniasz całą sytuację. Olśnienie, wszystko jarzysz. To twoja druga część duszy. Ale czy, kurka, warto takiego stracha przeżywać codziennie? To nie dla mnie. Lajkuje adrenalinę. – Oczy zaświeciły mu się i błysk ten miał w sobie jakąś niebezpieczną szaleńczość. – Ale nie to. To takie… I jeszcze to tak ciągle za Tobą, tak ciągle łazi – dodał pochmurnie.
- Przecież nie musisz przyjmować mocy, jeśli nie chcesz – odparła Rita tonem, który świadczył o oczywistości jej wypowiedzi.
- Właśnie – dodała Lea z pewnym zawahaniem. Po raz pierwszy zgadzała się ze zdaniem Rity i dziwnie się poczuła, gdy to głośno oznajmiła.
- Taki trochę boidudek, co nie? – Uśmiechnął się szeroko chłopak, choć na jego twarzy widniało zażenowanie.
- Daj spokój, gdzie ty w takim postępowaniu dostrzegasz tchórzostwo? Po prostu nie jesteś na to gotowy. A jeśli twoje zdanie kiedyś zmieniłoby się, Ilia na pewno zgodziłaby się na ponowne oddanie mocy- zapewniła Lea, chcąc jakoś pocieszyć chłopaka.
- To luzik! – Zawołał i podpierając głowę łokciami, znów zaczął wpatrywać się w gwiazdy.
Mimo niepewności, zawahań co do wyboru na ćwiczenia uczęszczali wszyscy, oprócz Mikołaja, który swoją decyzją ogłosił w dniu powrotu od Sininen. Amelia została wykluczona, magię mogli otrzymać tylko członkowie zespołu, nie sprzymierzeńcy. Na szczęście Sininen nie domagała się udziału. Ignis szanował takie postanowienie Rady  - nareszcie dostrzegli, gdzie zaczyna się ta groźniejsza strona ryzyka. 


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz